Dzień bez długów

Wczoraj w moim ulubionym (i jedynym, którego słucham) programie radiowym, czyli Trójce, usłyszałem informację, że na dzisiaj (17 listopada) przypada Ogólnopolski Dzień bez Długów.

Inicjatorzy akcji tak piszą o swoim pomyśle:

Już po raz drugi obchodzimy w Polsce Dzień bez Długów. 17 listopada ma przypomnieć każdemu z nas o oddawaniu rodzinie i znajomym nawet najmniejszych pożyczonych kwot oraz nie kupowaniu „na zeszyt”. Dzień ten jest też okazją do kontaktu z wierzycielem lub indykatorem oraz do refleksji nad stanem naszych finansów osobistych.

Brawo. Brawo. Brawo.

Super akcja nastawiona przede wszystkim na prewencję, czyli na doradzanie, co zrobić, żeby nie wpaść w długi czy – jeszcze gorszą – spiralę zadłużenia. Okazuje się bowiem, że mamy coraz większe problemy ze spłatą należności, a nie zawsze racjonalnie potrafimy planować wydatki.

Dobrze, że są takie akcje. W sieci roi się bowiem od porad jak uniknąć spłaty długów, jak wykiwać wierzyciela i wymigać się od odpowiedzialności. Takie fora czy grupy dyskusyjne jeszcze tylko pogłębiają poczucie bezkarności dłużników.

17 listopada to niepowtarzalna okazja, aby zmobilizować się do aktywnych działań w kierunku spłaty zobowiązań.

Dobre i to, chociaż zapewne wolałbyś, żeby każdy dzień był okazją do spłaty Twoich wierzytelności.

 

Karol Sienkiewicz

Od prawie 20 lat z pasją pomagam przedsiębiorcom w poruszaniu się po zawiłych przepisach prawa i korytarzach sądowych. Działam skutecznie i sprawnie.

Podobne artykuły

  1. Lech pisze:

    A co jest złego w „kupowaniu na zeszyt”? 🙂 Akcja raczej nieprzemyślana, powinna raczej brzmieć „Dzień bez niespłaconych wymagalnych długów”.

    Choć z drugiej strony… „Dzień bez zadłużania państwa”. W tym dniu państwo wykupuje wszystkie swoje obligacje i już więcej się nie zadłuża.

    O tak, to mogę poprzeć 🙂

    Ale tak to już jest, „maluczcy” robią źle, bo się zadłużają „na zeszyt”, a że wszystkie europejskie państwa dążą do bankructwa (lub, jak to mówi Rostowski, do wojny, jako że wywołanie wojny jest najprostszą metodą odwrócenia uwagi od bankructwa państwa), to jest to jak najbardziej poprawne zachowanie(?)

    „gdyby główny księgowy prywatnej firmy zachowywał się jak minister finansów – dawno by siedziałby w kryminale”

    Zatem – HEJ – dziś dzień bez długów, nie zapomnij zapłacić za cebulę w sklepie, a jak będziesz przejeżdżał przez róg Marszałkowskiej i Alej /WAW/, to spójrz tylko na jaką kwotę zadłużają cię i twoje dzieci rządzący!

  2. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Lechu, myślę, że w tej akcji chodzi raczej o edukację ekonomiczną. I to raczej ludzi a nie rządzących (im już żadne szkoły nie pomogą). A im więcej ludzie rozumieją, tym lepiej się funkcjonuje.
    W bufecie u jednego z klientów sam kupuję „na zeszyt” (a właściwie na paragon z napisanym z tyłu nazwiskiem). Jak spłacam mój dług, to zawsze proszę o oddanie tego „weksla”… 🙂

  3. Lech pisze:

    Pozostaje tylko spytać KTO tę akcję finansuje i z jakich długów? 🙂

  4. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Lechu, jak to w pewnym filmie: „ja płacę, pan płaci”…

  5. A ja powiem…, że też słucham Trójki 🙂

    Chociaż dawny Program Trzeci z Wałkuckim, Kaczkowskim, z lat ’90, już raczej nie wróci…

    Pozdrawiam!
    Rafał

  6. Karol Sienkiewicz pisze:

    Ale nadal jest Marek Niedźwiecki!

  7. Gustaw pisze:

    Nieździedź jest…..ale z odzysku;)niesmak jednak pozostał;)

  8. Łukasz pisze:

    @Karol Sienkiewicz
    Po przeczytaniu artykułu:
    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10745437,KRRiTV_chce_wpisywac_nieplacacych_abonamentu_do_rejestru.html
    jestem ciekaw Pana zdania na temat przedawnienia tego roszczenia: 5 lat czy 3 lata , no i od kiedy to należy liczyć-wezwania do zapłaty listem poleconym czy też od dnia złożenia pozwu o zapłatę do sądu?
    ( osobiście płacę, chociaż prawie nie oglądam…)

  9. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Łukasz, odwieczny problem: czy jest ten abonament? Podatkiem, inną daniną publiczną, świadczeniem okresowym prawa cywilnego? Widzę tutaj silny aspekt publicznoprawny, a zatem przedawnienie 5 lat, ale bez prawa wpisania do KRD. Jednak nie traktuj tego jako wiążącej opinii prawnej 🙂

  10. Jan pisze:

    @Karol Sienkiewicz
    Maksymalna wysokość odsetek wynikających z czynności prawnej nie może od 20 lutego 2006 r. w stosunku rocznym przekraczać czterokrotności wysokości stopy kredytu lombardowego NBP. Jeżeli uzgodnione przez strony umowy odsetki przekroczą wysokość odsetek maksymalnych, wówczas należą się odsetki maksymalne.
    A jak to wyglądało przed 20 lutego 2006 roku?
    Czy wówczas można było pobierać dowolne odsetki bez konsekwencji wynikających chociażby z art. 304 KK ?

  11. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Jan, chodzi Ci o historię lichwy? To temat rzeka, zakaz był już przed wojną. Konsekwencje cywilnoprawne były różne i zależały od okoliczności w tym od wysokości tych odsetek. Jeden kierunek wykładni wskazał Sąd Najwyższy: Postanowienie umowy zastrzegające rażąco wygórowane odsetki jest nieważne w takiej części, w jakiej – w okolicznościach sprawy – zasady współżycia społecznego ograniczają zasadę swobody umów (art. 353[1] KC w zw. z art. 58 § 2 i 3 KC).

    W sumie odsetki to temat na oddzielny blog… 🙂

  12. Jan pisze:

    @Karol Sienkiewicz
    W sumie z tą lichwą to lekka przesada-wszyscy skupiają się na wysokości odsetek a zapominają jakoś , że musi zaistnieć również sytuacja przymusowa, której nie można rozciągać na większość sytuacji życiowych.
    Razi mnie już samo określenie „lichwiarskie odsetki” jako synonim wysokich odsetek-skoro bowiem pożyczający nie był w sytuacji przymusowej o której mowa w art. 304 kk to nie są to żadne „lichwiarskie” odsetki ale po prostu wysokie 🙂

  13. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Jan, jasne, też odróżniam pojęcie 'wysokich” odsetek od lichwiarskich. Tylko gdzie jest granica? Czy 50% rocznie to dużo? A 48%? Dlatego własnie powstały te przepisy o odsetkach maksymalnych.

  14. „Czy 50% rocznie to dużo? A 48%?”

    Pytanie jest źle postawione. 50% może być dużo, albo mało, w zależności od wysokości pożyczki (100zł vs. 1 mln zł), terminu spłaty (tydzień vs. 30 lat) itp.

    Z tego względu wszelkie próby określenia lichwy tylko na podstawie wysokości odsetek są z góry skazane na błąd, czyli na uznanie za lichwę zobowiązań, które lichwą nie są i vice versa.

    Niestety „przepis antylichwiarski” poszedł właśnie po takiej linii najmniejszego oporu, w dodatku bardzo łatwo go obejść (ograniczona jest tylko wysokość odsetek, a nie suma wszystkich kosztów pożyczki).

  15. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Lechu, jakoś trzeba było to określić. A czy ten sposób jest dobry? No cóż, można wyobrazić sobie lepsze. Ale gorsze również.
    A tak w ogóle to bardzo ciekawa wymiana poglądów w Wigilię. Na myśl przychodzi mi od razu Ebenezer Scrooge, bohater opowiadania Karola Dickensa Opowieść wigilijna. Skąpiec i lichwiarz. Jak to się skończyło, wiemy wszyscy…

  16. Łukasz pisze:

    @Karol Sienkiewicz
    Lech
    Warto jednak wrócić do dyskusji na temat lichwy po Wigilii bo temat jest ciekawy no i wiąże się z tematyką bloga. Mało na ten temat jest w internecie oraz publikacji książkowych a spotkałem się już z taką „linią obrony” dłużników tzn. oskarżenia wierzyciela o lichwę w celu uniknięcia zapłaty…
    Na marginesie bardzo lubię „Opowieść wigilijną” i książkę i ekranizację 🙂

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *