Ogłoszenie o sprzedaży akcji

Niedawno pisałem o możliwości egzekucji z praw majątkowych, w tym z papierów wartościowych. „Chwaliłem” też pomysłowość dłużników w tym zakresie. Wspomniane przeze mnie orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczyło spraw spółki Marcpol SA, a konkretnie  jej akcji serii A. Stan faktyczny opisywany był w mediach biznesowych.

I jest oczywiście ciąg dalszy. Otóż w najnowszym miesięczniku FORBES ukazało się ogłoszenie o „drugiej licytacji praw majątkowych”. Dotyczy ono właśnie akcji Marcpol SA serii A.

Pozytywnie zaskoczyła mnie wyłącznie lokalizacja ogłoszenia. Jeżeli ktoś ma kupić te akcje, to pewnie bardziej czytelnicy FORBES’a niż dzienników lokalnych.

Zdecydowanie negatywnie natomiast odnoszę się do całej reszty. Nie wiadomo, jaki komornik to sprzedaje (nie podano imienia i nazwiska, a przecież jest taki obowiązek). Brak telefonu czy strony internetowej. Jedynie zaproszenie do zapoznania się wyceną przedsiębiorstwa, skierowane do „osób fizycznych i prawnych” (ale już nie do spółek osobowych).

Oczywiście google w 20 sekund daje odpowiedź (dzięki adresowi z ogłoszenia): chodzi o Komornika Sądowego przy Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Pragi Południe w Warszawie Jana Krajewskiego.

Ale czy w ten sposób można zachęcić do sprzedaży (i to w drugiej licytacji) pakietu akcji wycenianego na ponad 83.000.000 zł, z ceną wywołania ponad 41.500.000 zł, gdzie stan prawny bardzo „zabagniony”? Nie sądzę.

Komornik ten ma nawet całkiem nieźle wygalająca stronę (oczywiście dział „licytacje” całkowicie pusty). A przecież wycenę spółki, jej statut, sprawozdania roczne czy inne informacje można było zamieścić właśnie w Internecie. Bo jak kupić spółkę bez tych informacji?

„Wujek google” podaje informacje o Spółce i samej licytacji. Łatwo można dowiedzieć się, że sieć MarcPol ma obecnie około 60 sklepów, i że słynna już Jeronimo Martins Dystrybucja (Biedronka) chce przejąć część tej spółki. Ba, wiadomo nawet, że akcje serii A zostały zajęte w postępowaniu egzekucyjnym przeciwko dłużnikom Grażynie i Markowi Mikuśkiewiczom, na wniosek Immowidzew Sp. z o.o. z grupy E.Leclerc.

Jednak biorąc pod uwagę to, że sprawa jest bardzo mocno skomplikowana prawnie i nie ma jeszcze prawomocnych rozstrzygnięć po orzeczeniu Sądu Najwyższego, trudo spodziewać się, że ktoś kupi te akcje.

A zatem po jaką cholerę narażać wierzyciela na koszty ogłoszenia w FORBESie?

Albo komornik nie wie co czyni, albo był już kupiec na te papiery i ogłoszenie to tylko formalność (tylko czemu w tym miesięczniku?).

Oczywiście dodzwonić do komornika się nie można (co jest chyba standardem w Warszawie). Nie wiem więc, czy sprzedano te akcje (nie sądzę). Jeżeli wiesz, drogi Czytelniku, to podziel się ta wiedzą.

Karol Sienkiewicz

Od prawie 20 lat z pasją pomagam przedsiębiorcom w poruszaniu się po zawiłych przepisach prawa i korytarzach sądowych. Działam skutecznie i sprawnie.

Podobne artykuły

2 Komentarze do tego wpisu post

  1. Czytelnik pisze:

    Standardem w Warszawie nie jest, że nie można się dodzwonić do komornika. Ale w przypadku tego komornika może tak być. Mam u niego sprawę od kilku miesięcy i działań terenowych do tej pory nie podjął. A przez pewien czas jego telefon w ogóle nie działał.

  2. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Czytelniku, fakt, nie można genaralizować. Zwłaszcza nowi komornicy są łatwo uchwytni. A u tego aktulanie też telefon chyba nie działa – „linia abonencka uszkodzona”.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *