Komornik śpi spokojnie
Nie mogłem o tym nie napisać. Gazeta Wyborcza z piątku, 12 października 2012 r., na pierwszej stronie zdjęcie komornika sądowego z oczyma przewiązanymi taśmą np. do oznaczania zajętych rzeczy. Zdjęcie chyba zbędne, za dosłowne, ale nie o to mi chodzi.
W środku wywiad z tym komornikiem, Arturem Zielińskim, urzędującym w Inowrocławiu, pt. Komornik śpi spokojnie. Od razu napiszę, że to dobry komornik, korzystałem nie raz i nigdy nie byłem zawiedziony. Ale nie chodzi o reklamę komornika, tylko o to, co mówił dziennikarz przeprowadzający wywiad.
O pytania, jakie zadawał.
Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kpił trochę z komornika (pytanie o nadgodziny) i raczej litował się nad dłużnikami, w ogóle nie dostrzegając wierzyciela. Mnie bardziej przekonuje odpowiedź na pytanie: A dzieci w snach nie płaczą, nie ciągną za ręce, nie błagają o litość?
Dzieci dłużnika czy wierzyciela?
Ciekawa jest ta część rozmowy, gdy komornik mówi o socjalistycznym podejściu do egzekucji długów. O mentalności „najważniejszy jest dłużnik i jego samopoczucie”. Szkoda, że wielu komorników nadal tak myśli. I jak widać są też tacy dziennikarze.
Jeżeli nie kupiłeś Gazety, to tutaj jest link. Ale tam jest system Piano, za dostęp trzeba płacić. Ja od czasów „pre – internetowych” kupuję GW więc nie korzystam z wydania w necie.
A jakie jest Twoje zdanie na temat tej rozmowy?
Widziałem to zdjęcie u kogoś, kto trzymał GW w ręku i zafrapowało mnie ono na tyle, ze – pomimo faktu, iż nie czytuje Wyborczej regularnie – obiecałem sobie zakupić gazetę w najbliższym kiosku. Potem jednak zapomniałem. Jak tylko wejdzie mi w ręce, przeczytam.
Ja w ogóle mam wrażenie, że taka już nasza mentalność. Litujemy się zawsze nad tymi, którzy muszą płacić, tracą dom, mają orzeczoną eksmisję, ale … do czasu aż sami nie stoimy po tej drugiej stronie. Aż nie możemy wyegzekwować swoich praw, bo ktoś nie spłacił nam swoich długów, nie opuszcza dobrowolnie naszej nieruchomości itd. A dziennikarz jest przedstawicielem podobnie myślących Polaków. Komornik – to ten bez serca ;-).
Też korzystam z usług tego komornika, bo dobry i w okolicy każdy trudniejsze sprawy wysyła do niego. Dziennikarz zadawał pytania stereotypowe. Jeżeli celem tego wywiadu miało być zdjęcie łaty „złego” z zawodu komornika, to się chyba nie udało.
Ja korzystam z Piano – koniec z zalegającą gazetową makulaturą 🙂
Udam się jutro w do czytelni i sobie wypożyczę do domu gazetę z tym artykułem ( ZA DARMO ).
W końcu biblioteka jest utrzymywana z moich podatków, a za PIANO nie mam zamiaru płacić-to zabijanie idei internetu…
Nie mam nic przeciwko płaceniu za wartościowe treści w internecie, ale większość gaz/czas z PIANO nie zalicza się raczej do tej grupy 😉 (sorry za OT:)
Do poprawki: „gdy komornika mówi”
A co powiecie na sytuację gdy dłużnik jest dłużnikiem właśnie dlatego że jest niezaspokojonym wierzycielem? Pełno wokół takich spraw. Co z jego płaczącymi dziećmi?
@Anna,tak bywa. I taki łańcuszek można pleść bardzo długo…
@Anna: http://www.remitent.pl/historia-o-banknocie-widmo-splacajacym-wszystkie-dlugi/3456 🙂
Dobrałem się w końcu dzisiaj do tego artykułu. Powiem szczerze, że spodziewałem się ciekawszej rozmowy. Rozmowa ani trochę nie zwiększyła wiedzy ludzi na temat działalności komornika, bo dziennikarz zamiast próbować dojść do sedna pracy komornika (którym to sednem jest „dopasowanie” stanu faktycznego, do tego, co jest określone w orzeczeniu sądu) koniecznie chciał być… sam nie wiem… śmieszny?
@Przemek, mnie też to zastanawia, a do tego to zdjęcie. Tylko jakieś dziwne pomysły przychodzą mi do głowy…
@Karol, co do zdjęcia, to brawa należą się Panu KS Zielińskiemu. Myślę, że mało który polski komornik ma do siebie na tyle dystansu, że zgodziły się na opublikowanie takiej fotografii. Oczywistym jest, że nawiązuje ona do okładki filmu „Komornik”, z Andrzejem Chyrą w roli głównej.
@Przemek, racja, zapomniałem o tym plakacie.
Dzień dobry.
Szkoda, że tak późno znalazłem ten blog. Widzę, że temat się wyczerpał. Mam nadzieję, że się ożywi. Miło czytać tyle dobrych słów o przedstawicielach mojego zawodu. Może kiedyś i dziennikarze dostrzegą, że nasz praca ma jednak wartość i mentalnie dołączymy pod tym względem do cywilizacji zachodu. Póki co pracujemy dalej. Na szczęście moim asesorom nadal się chce i nie boją się korzystać z art. 814 kpc. A i czasem jakiś wierzyciel podziękuje. Tak komornik śpi spokojnie. Pozdrawiam.
Panie komorniku, proszę zaglądać na blog. Zapraszam!
Zawsze są dwie strony medalu