Analogowa mentalność
W piątkowej Gazecie Wyborczej (2 września 2011) wiele uwago poświęcono wykorzystaniu Internetu w biznesie (fajny dodatek w tej sprawie) i administracji. Warto przeczytać rozmowę z Wiesławem Paluszyńskim, m.in. członkiem Rady Informatyzacji przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tytuł mówi sam za siebie: Analogowa mentalność e-administracji.
A rozmowa dotyczy właśnie tej e-administracji. Rozlicznych wad tych rozwiązań oraz dobrych przykładów. Generalnie jest słabo, jednak pierwsze jaskółki pojawiają się w obszarze działania Ministerstwa Sprawiedliwości. Elektroniczna księga wieczysta już działa, podobnie e-sąd i EPU, KRS o-line niedługo ruszy, podobnie jak zakładanie spółki z o.o. przez Internet.
Ale jest pewien obszar objęty działaniem tegoż szacownego Ministerstwa, który leży odłogiem, a właściwie e-odłogiem. Jaki? Oczywiście egzekucja. Nie oszukujmy się, że publikowanie ogłoszeń o licytacji nieruchomości na stronie internetowej samorządu komorników (wprowadzone nowelizacją kpc z 19 sierpnia 2011 r.) coś zmieni.
A przecież włodarze tego kraju zapominają o jednej podstawowej rzeczy: dłużnik nie oddaje pieniędzy, mimo tego, że tak nakazał mu prawomocnie Sąd Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Takie postępowanie powinno być ocenione jednoznacznie negatywnie, zaś wierzyciel powinien otrzymać WSZELKĄ pomoc w dochodzeniu swoich roszczeń. A tak nie jest. Wierzyciele, nie zawsze świadomi swoich praw, muszą składać kolejne wnioski, nie rozumieją zawiłości reguł egzekucji, nie akceptują opieszałości komorników, banków, ZUSu…
A przecież istnieją już narzędzia informatyczne, które zza biurka pozwalają komornikowi działać szybko i skutecznie. Dostęp do ksiąg wieczystych czy system OGNIVO. Ciągle mało popularne wśród komorników.
Każdy z nas cieszyłby się, gdyby egzekucja (oczywiście dotyczy to tytułów wykonawczych) wyglądała tak: po złożeniu wniosku wraz z tytułem wykonawczym (nawet niech będzie na papierze) komornik z urzędu, nawet bez wniosku, wykonuje następujące czynności, przy wykorzystaniu systemu on-line: w KW bada istnienie nieruchomości i składa odpowiednie wnioski, w systemie OGNIVO pyta o konta i je zajmuje, wypełnia wnioski do ZUS o płatników składek, w urzędzie skarbowym zajmuje zwroty nadpłaconych podatków, w CEPIKU sporządza wnioski o wpis zajęcia pojazdów, w ewidencji gruntów pyta o działki…
A po co to wszystko? Żeby przywrócić równowagę zachwianą przez dłużnika, osobę nieuczciwą, żyjącą kosztem innych. Żeby wierzyciel nie był po raz drugi pokrzywdzony przez system.
Pamiętajmy, że nowoczesne państwo to nie tylko e-administracja, ale także e-egzekucja.
A na razie jest co najwyżej e… egzekucja.
Jak dla mnie zapytania do ZUS i do innych urzędów mogłyby być nadal na wniosek wierzyciela, tylko żeby były bezpłatne, bo to jest główny hamulec w egzekucji; jak się ma dużo spraw, to nie zawsze każdy chce płacić nawet kilkaset złotych od każdej z nich, aby się dowiedzieć, że dłużnik nadal niczego nie ma.
Też jestem za bezpłatnością, ale automat mógłby być. Przecież to zasoby publiczne. Trzeba z nich korzystać pełną garścią.
Sądzę, że bezpłatne info jest jak najbardziej na miejscu.
Bezpłatnie, szybko i on-line. To ideał, do którego powinno dążyć e-państwo. Ciekawe, jak to będzie po wyborach…
TAK popieram
@Hubert, i o to chodzi!
@Karol, o co? O promowanie swojego linka w nicku? 🙂
@Lechu, chodzi o to, żeby popierać e-egzekucję. Nawet, jeżeli ktoś promuje swój link 🙂