Wierzyciele, spieszcie się pozywać, bo roszczenia się przedawnią!
Nawet ja pamiętam tylko z opowieści starszych kolegów, orzeczeń oraz nieaktualnych komentarzy, że kiedyś zarzut przedawnienia był uwzględniany z urzędu. Przepis taki obowiązywał w kc do 1.10.1990 r. A brzmiało to tak:
Art. 117 § 3. Sąd, państwowa komisja arbitrażowa lub inny organ powołany do rozpoznawania spraw danego rodzaju uwzględnia upływ przedawnienia z urzędu. Może jednak nie uwzględnić jego upływu, jeżeli termin przedawnienia nie przekracza lat trzech, a opóźnienie w dochodzeniu roszczenia jest usprawiedliwione wyjątkowymi okolicznościami i nie jest nadmierne.
I po roku 90tym przepis ten został skreślony z kc. I co w tym złego po 27 latach? Otóż okazało się, że
Dziś jednak instytucja przedawnienia roszczeń nie działa w Polsce prawidłowo. Co z tego, że ustalone są terminy przedawnienia (…), skoro konstrukcja przepisów w praktyce powoduje, że dłużnik rzadko korzysta z przedawnienia.
No czyli nie musi się dłużnik wysilać, edukować czy szukać pomocy prawnej. Pomoże mu Państwo.
Projekt nowelizacji Kodeksu cywilnego przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości ma na celu zmianę tego stanu rzeczy. W myśl proponowanych przepisów sąd będzie musiał z urzędu ustalić, czy roszczenie jest przedawnione. Jeśli stwierdzi, że upłynął termin przedawnienia, oddali powództwo. Żadna czynność dłużnika nie będzie do tego potrzebna. Propozycja tej zmiany dotyczy wszelkiego rodzaju roszczeń – zarówno w obrocie powszechnym, jak i gospodarczym.
Oglądałem kiedyś taki film, gdzie déjà vu świadczyło o błędzie matrixa. Ale potem matrix posypał się na dobre…
Na szczęście przeczytałem, że
Proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany mają na celu niezbędną poprawę stanu prawnego w ważnych dla obywateli obszarach.
I odetchnąłem z ulgą. Bo w sumie dla mnie to też dobrze.
Zatem wierzyciele, nie ma co się ociągać i liczyć, że biedny dłużnik zapłaci, tylko szybko trzeba się brać do roboty i pozywać, pozywać i raz jeszcze pozywać!
Informacje podawane w publikacjach prasowych są, pod kątem merytorycznym, nieścisłe. O ile wiem, zobowiązanie dłużnika do zapłaty kwoty pieniężnej po upływie sześciu lat będzie przekształcało się w zobowiązanie naturalne, a tym samym wierzyciel utraci roszczenie o zasądzenie. Nie tyle sąd z urzędu będzie uwzględniał zarzut przedawnienia, co samo roszczenie nie będzie mogło być dochodzone przed sądem, a to jako kwestia materialna, będzie badane przez sąd w procesie.
Skutek w zasadzie będzie taki sam, choć mam wrażenie, że optyka patrzenia na poruszony przez Mecenasa problem, powinna ulec zmianie.
Krzysztof, zobaczymy jak to będzie kiedy pojawi się projekt. Ale najstarsi górale pamiętają, że w PRL to niektóre roszczenia nawet wygasały po upływie terminu przedawnienia….
Pewne życzliwe ptaszki wyćwierkały mi, że MS powołał w tym celu specjalny zespół, który mniej więcej w tym kierunku idzie co napisałem wyżej. W każdym razie – jak się projekt pojawi, zweryfikujemy czy dostałem dobre info 🙂
Krzysztof, поживём – увидим.
Karolu, zachwycił mnie Twój wniosek końcowy. Widać świetnego prawnika! Jak tak, to tak – pozywajmy :-).
witki opadają.
Skoro mówimy już o informacjach prasowych (z konferencji min. spr.), to tam pojawiła się dość ciekawa informacja. Termin przedawnienia na koniec trzeciego roku – to wiemy – ale początek okresu przedawnienia to wtedy gdy wierzyciel dowiedział się o roszczeniu i osobie zobowiązanej – literalne brzmienie słów ministra oznacza, że cesja wierzytelności odnawia bieg terminu przedawnienia?
Bardzo dobry artykuł, mamy bardzo dużo takich przypadków na codzień