Disneyland nasz powszedni
Przy dzisiejszym śniadaniu przeczytałem w Gazecie (tak, wiem, że to niezbyt ładnie i niezbyt zdrowo) o tym, że Jan Maria Rokita jest dłużnikiem i że prowadzona jest wobec niego egzekucja. Nie wykonał prawomocnego wyroku w sprawie opublikowania przeprosin. Sprawa zaczęła się gdzieś w 2007 r. i jeszcze się ciągnie, ale to u nas normalka.
Publikacja przeprosin to koszty i to wcale niemałe. Tysiące złotych, a w prasie nawet dziesiątki tysięcy.
I dłużnik płacić nie chce. Ja to nawet rozumiem. Spotykam tylu dłużników, że nie zdziwi mnie już nic.
Ale nie rozumiem, jak politycy mogą w sposób tak jawny krytykować obowiązek nałożony prawomocnym orzeczeniem sądu.
J. Brudziński (PIS): „fakt, że komornik siada na dochodach Pana Rokity jest czyś z gruntu niesprawiedliwym” (za GW).
Tak sobie myślę dlaczego? I nie mogłem nic przez pół dnia wymyślić. I po południu usiadłem do uporządkowania zdjęć z wyjazdu do Disneylandu w ostatni weekend.
I w pewnym momencie mnie olśniło.
Po prostu nie wyrośliśmy z dzieciństwa i cały czas sądy traktujemy jak plac zabaw.
Taki liberty court z parku Disneya.
Można wejść, pogadać, popatrzeć, z kimś się spotkać, coś kupić.
Ale żeby tak traktować poważnie? Ależ skąd….
Z czego to wynika? Może z krótkiej tradycji szacunku dla sądów?
Przy okazji wizyty w Disneylandzie zajrzałem do Paryża. A tam koniecznie na Île de la Cité, gdzie obok katedry Notre Dame stoi majestatyczny Pałac Sprawiedliwości. Gdy byłem tam 10 lat temu, to jeszcze wpuszczali na schody. Teraz tylko do bramy…
Ale mimo to cały czas robi na mnie wrażenie. Nie rozmiarem, bo Luwr jest większy. Ale tradycją właśnie.
Historia tego budynku, ładnie nazywanego Palais de Justice, sięga gdzieś X wieku. Teraz mieści się tam m.in. Sąd Kasacyjny, Sąd Apelacyjny i Okręgowy dla Paryża.
Tego miejsca nie sposób traktować niepoważnie. Wszak z jego dziedzińca odjeżdżały wózki wiozące skazanych na gilotynę.
Wreszcie zrozumiałam wypowiedzi p. Rokity i niektórych posłów. Dziękuję ;-). Uspokoiłam się, bo do czasu przeczytania tego wpiu byłam zbulwersowana.
Wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Nagle się żali jakie to sądy niedobre, przynajmniej dostanie jakąś nauczkę za swoje czynny. Oczywiście nie mowie że zawsze wyroki są sprawiedliwe(wedle stron) , ale należy je uszanować i respektować.
Tym bardziej, że w przypadku Rokity na biednego nie trafiło nie każdy ma wille we Włoszech 🙂
„sądy traktujemy jak plac zabaw”. Tak, a jak jedno dziecko powie coś, co się drugiemu dziecku nie podoba, to można je rzucić tortem…
Sad but true.
Z czego wynika brak poważania polskich sądów? Może z tego, że sądy często mają w głębokim poważaniu obywateli?
Mam wiele wątpliwości co do „sprawiedliwości” wyroków polskich sądów, jednak moim zdaniem osoby publiczne powinny raczej nawoływać do respektowania tych wyroków i świecić przykładem…
Dodam tylko, że zdumiała mnie również wypowiedź p. Jarosława Gowina, który stwierdził, że „wyrok nie był moralnie prawomocny”.
Cóż, wszystko można powiedzieć i odpowiednio ubrać w słowa, żeby zbijać kapitał polityczny w mediach.
A ja raczej nie zawracałbym sobie głowy wypowiedziami polityków w tej sprawie bo zajmujemy się komentowaniem rzeczy oczywistych tzn., że politycy opowiadając takie brednie tuczą się politycznie w ten sposób.