Tytuł to podstawa uczciwej windykacji

Przy przeglądaniu orzeczeń warszawskiego Sądu Apelacyjnego (muszę przyznać, że internetowe bazy są coraz lepsze) natrafiłem na bardzo ciekawy casus, a właściwie uzasadnienie wyroku. Chodzi mianowicie o wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie VI  Wydział Cywilny z dnia 10 czerwca 2011 r. wydany w sprawie o sygnaturze sygn. akt  VIA Ca  84/11. Cały wyrok z uzasadnieniem dostępny jest tutaj.

A cóż było tam tak interesujące?

Otóż w pierwszej instancji Sąd Okręgowy uznał, że pozwana firma windykacyjna naruszyła dobra osobiste powoda w postaci prawa do prywatności, spokoju i nietykalności mieszkania poprzez kierowanie do niego korespondencji i wykonywanie połączeń telefonicznych zmierzających do windykacji należności, które nie zostały stwierdzone tytułem wykonawczym. W efekcie powód uzyskał zadośćuczynienie.

Stan faktyczny był pewnie dość typowy. Otóż wymyślona kara umowna, nachodzenie i straszenie rzekomego dłużnika kosztami i egzekucją.

A to wszystko bez tytułu wykonawczego i nawet bez próby wytoczenia powództwa.

Po apelacji pozwanego windykatora zasadnie Sąd Apelacyjny uznał, że

nie każde działanie wierzyciela zmierzające do odzyskania długu – legalizuje wkroczenie w sferę dóbr osobistych dłużnika. Działanie bowiem nadmierne, nakierowane na zastraszenie dłużnika, zmierzające do wywołania w nim uzasadnionej obawy o mir domowy, realizowane w oparciu o zasadę, według której „cel uświęca środki” nie może być oceniane inaczej niż, jako wadliwe.

Sąd Apelacyjny uznał także, że wierzyciel nie posiadający tytułu wykonawczego jest uprawniony wyłącznie do wezwania do zapłaty.

Nie do końca się z tym zgadzam. Uważam, że można wierzyciela poinformować o zamiarze wytoczenia powództwa, o spodziewanych kosztach postępowania sądowego i późniejszej egzekucji (o ile do niej dojdzie). Można też poinformować o przysługujących wierzycielowi uprawnieniach, które nie wymagają posiadania tytułu wykonawczego, jak złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości czy wniosku o orzeczenie zakazu działalności gospodarczej. Jeżeli zaś wierzyciel ma podpisaną umowę z biurem informacji gospodarczej, to może również zagrozić wpisaniem do ewidencji takiego biura.

Jednym słowem – należy postępować rzetelnie, rozsądnie i z umiarem. W tej sprawie widać, co już nie mieści się w tym zakresie. Bo okazuje się, że cel wcale nie uświęca środków.

A tak naprawdę to najlepiej zdobyć tytuł wykonawczy, który daje pełne prawo do podejmowania zgodnych z prawem działań, oczywiście tych, które nie stanowią egzekucji. Bo tutaj monopol ma komornik.

Karol Sienkiewicz

Od prawie 20 lat z pasją pomagam przedsiębiorcom w poruszaniu się po zawiłych przepisach prawa i korytarzach sądowych. Działam skutecznie i sprawnie.

Podobne artykuły

Komentarz do tego wpisu post

  1. Na dobrą sprawę, wskazane przez Pana środki również mogą wprowadzać dłużnika (w tym przede wszystkim konsumenta) w błąd – w zależności jak zostaną dokładnie sformułowane postanowienie w zawiadomieniu czy wzorcu umownym.

    Potwierdzenie wielu niedozwolonych praktyk w działalności przedsiębiorstwa windykacyjnego miało miejsce w wyroku Sądu Apelacyjnego z dnia 21 października 2011 roku (sygn. akt VI ACa 527/11). W tymże wyroku Sąd przyznał rację Prezesowi UOKiK w związku z wydaniem decyzji stwierdzającej stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów (vide decyzja RWA 27/2009).

    Dla przykładu:
    – nierzetelna informacja, że dłużnik zostanie obciążony w całości wszelkimi kosztami postępowania sądowego
    – informowanie o wizycie inspektora, który oszacuje majątek
    – wskazywanie, że umieszczenie w BIG pozbawi możliwości korzystania z wielu usług
    i wiele innych

    Potem pozostaje to tylko „przekuć” na indywidualny pozew, np. w ramach naruszenia dóbr osobistych 🙂

    Reasumując, cytuję: „Jednym słowem – należy postępować rzetelnie, rozsądnie i z umiarem.”

  2. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Krzysztof, tak, na szczęście nie wszystko to dotyczy przedsiębiorców. UOKIK to w końcu konsumenci 🙂 Ale tak, umiar zawsze jest wskazany…

  3. Oczywiście, dlatego zaznaczyłem, iż chodzi o dłużnika, który jest konsumentem.
    W komentowanym artykule też w końcu mamy konsumenta, któremu przedsiębiorstwo windykacyjne naruszyło dobra osobiste 🙂

  4. Karol pisze:

    „Sąd Apelacyjny uznał także, że wierzyciel nie posiadający tytułu wykonawczego jest uprawniony wyłącznie do wezwania do zapłaty”
    A contrario – wierzyciel posiadający tytuł wykonawczy może już wszystko? Chyba nie o takie ograniczenia w dochodzeniu wierzytelności chodzi. Na wezwania do zapłaty dłużnicy przecież i tak z reguły nie odpowiadają. Poza tym co można by (wg Sądu) w takim wezwaniu do zapłaty zawrzeć?
    To stanowisko Sądu nie przekonuje mnie także z tego względu, że świadomie lub nie wprowadza zakres możliwych do podjęcia przez wierzyciela działań przedsądowych (tylko wezwanie do zapłaty). Idąc tym torem myślenia można dojść do wniosku, że po uzyskaniu tytułu wykonawczego wierzyciel również nie będzie mógł „inaczej” dochodzić swojej wierzytelności, jak tylko poprzez wniosek egzekucyjny (gdyby wierzyciel zadzwonił z prośbą o zwrot długu to byłoby to nękanie dłużnika, bo nie skorzystał z określonej prawem drogi egzekucyjnej?).
    Generalnie duch orzeczenia dobry, ale uzasadnienie jakoś mało doprecyzowane.

  5. @Karol, to orzeczenie dotyczyło określonego stanu faktycznego, więc pewnie dlatego jest bardzo konkretne i mało uniwersalne. Wg mnie wskazuje jednak pewien kierunek. Czy się upowszechni? Trudno powiedzieć…

  6. Osobiście popieram kierunek tego orzeczenia. Ściąganie długów to jedno, a uprzykrzanie komuś życia to co innego. Choć z drugiej strony w świetle tego wyroku pewnie niedozwolona byłaby na pozór niezwykle elegancka metoda ściągania długów, o której kiedyś czytałem, a która strasznie mi się spodobała. Wierzyciel wynajmował dystyngowaną osobę, która we fraku i cylindrze chodziła wszędzie za dłużnikiem (to jednak były inne czasy i raczej wyższe sfery) – czy to do restauracji czy do teatru, czy na bal. W końcu towarzystwo dziwnego osobnika tak się sprzykrzyło dłużnikowi – wszyscy w towarzystwie już zaczynali o tym mówić – że chcąc nie chcąc, uregulował cały dług 🙂

  7. Karol Sienkiewicz pisze:

    @Paweł, znam ten przypadek z melonikiem, ale czy to rzeczywiście nie jest nękanie? Albo inaczej – gdzie ono się zaczyna? Gość w dresie już jest zły, ale bez melonika też? Chyba trzeba w sobie szukać tych granic… Następny wpis na blogu będzie o zajęciu psa. Czy to już przesada?

  8. Skoro wdał się taki dość luźniejszy klimat to może ja znów się czepię tych moich konsumentów i przytocze dość oryginalny sposób nakłonienia dłużnika do spłaty zadłużenia (na podst. Decyzji Prezesa UOKiK DDK-4/2011).
    „(…) Skoro w świetle powyższego stanowiska Euro Banku nadal nie chce Pan/i oddać pieniędzy to nie mamy innego wyjścia. Bank jest zmuszony skierować Pana/i akta do Windykacji Ulicznej. Pod podane przez Pana/ią adresy wyślemy jednostkę interwencyjną z naszymi egzekutorami, którzy zajmą się prowadzeniem z Panem/ią negocjacji u Pana/i w domu. Proszę się nie martwić, nasi egzekutorzy są specjalistami w odzyskiwaniu rat, których Klienci nie chcą oddać. Przyjadą do Pana/i do domu w swoich uniformach i jestem przekonany, że po kwadransie negocjacji mimo tych wszystkich problemów życiowych zdecyduje się Pan/i oddać pieniądze do Banku! (…)”

    🙂

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *